środa, 27 stycznia 2016

"Królowa Śniegu"-kreską czy plamą?

Śnieg nam stopniał, gdy chorowaliśmy i po kojącej bieli  nie został nawet ślad. Ma to pewną dobrą stronę: może uda się bez szwanku przesadzić naszą choinkę z donicy do ogrodu (a najpierw w końcu ją rozebrać ;)). O złych stronach nie mówię, bo one się i tak nazbyt same rzucają w oczy.  Ale gdy tak wczoraj patrzyliśmy z dziećmi na topniejący śnieg przypomniałam sobie, że przegapiliśmy najlepszą porę na lekturę Andersena i "Królowej Śniegu". 


Mamy na szczęście w naszej biblioteczce wydanie Wydawnictwa Media Rodzina z płytą CD i nadrobiliśmy zaległość z pomocą pana Jerzego Stuhra, który nam pięknie "Królową Śniegu" w przekładzie z duńskiego Bogusławy Sochańskiej przeczytał. 


Książka ta jest przy okazji prawdziwą ilustracyjną perełką naszej domowej kolekcji- piękne, malowane ilustracje stworzyła do niej Elżbieta Wasiuczyńska. 


Bardzo lubię je za miękkość, kojącą atmosferę, metafory. 


I za ślad pędzla, plamę, która raczej sugeruje niż opowiada.


Mam też na półce wydanie "Królowej Śniegu" z ilustracjami ukraińskiego artysty Vladyslava Yerki



Wydawnictwo M zrobiło wierny przedruk z oryginalnej wersji książki wydawnictwa A-BA-BA-HA-LA-MA-HA. To ukraińskiemu wydawnictwu zawdzięczamy rekomendację z okładki od samego Coelho ;) To niewątpliwie ciekawa książka, ale myślę, że pan Coelho jeszcze niewiele widział :) 


W wersji baśni zilustrowanej przez Yerkę moją uwagę przykuwa szczegół, a dokładnie cała masa stłoczonych obok siebie szczegółów. 


Jak u Wasiuczyńskiej świat baśni tworzy plama, tak u Yerki króluje kreska. Kreska, miliony maleńkich kreseczek składają się na realistyczne postacie w otoczeniu niezliczonej ilości przedmiotów, spośród których każdy narysowany jest tak, jakby to on odgrywał tu najważniejszą rolę. Tutaj nawet tło nie chce zostać na drugim planie. 


To książka, która zajmie na długo każdego wielbiciela "wyszukiwanek", pełno tu nawiązań do różnego rodzaju tekstów i wzorów kultury (najbardziej znane dzieła światowej architektury, malarstwo Pietera Bruegla, sztuka gotycka to pewnie niewielka cząstka tego, co można tu znaleźć). Naprawdę można zgubić się w tej książce na długie godziny. 


Oglądanie tych dwóch książek jedna po drugiej nasunęło nam pomysł na porównanie efektów jakie daje użycie plamy i kreski. Doskonale tu widać jak inny nastrój mogą one budować. 

Myśleliśmy z Jasiem i Danusią, że ilustracje Yerki to przede wszystkim rysunek (kredką, ołówkami), ale okazało się, że on jednak maluje bardzo cieniutkim pędzlem (więc jego kreski to poniekąd również plamy). Znalazłam gdzieś informacje, że Yerko nie używa do pracy komputera, a misterna precyzja jego ilustracji to zasługa szkła powiększającego. Jeśli jesteście zainteresowani twórczością artysty to można go podglądać na jego stronie na FB. A tutaj artykuł z dużą ilością ciekawych zdjęć, między innymi artysty przy pracy z lupą :)  

Znacie te wydania "Królowej Śniegu"? Co przemawia do Was bardziej: kreska czy plama? A może macie jakieś swoje ukochane wydanie baśni? Podzielicie się? :)

Pozdrawiam ciepło, choć zimowo :)

1 komentarz:

  1. Obie wersje widzę pierwszy raz, bo jeszcze nie dorośliśmy chyba do oryginalnych lektur Andersena i Braci Grimm. Yerka zrobił na mnie piorunujące wrażenie i myślę, że mogłabym tę książkę oglądać godzinami. Plamy zdecydowanie bardziej nastrojowe i kojące. Dobrze, że istnieją tak rożne wersje :)
    Wczoraj stwierdziłam, że to prawdziwe błogosławieństwo mieć dziecko, bezkarnie można karmić swoje wewnętrzne dziecko wspaniałymi książkami i bajkami (przeżywamy etap Dzwoneczka).
    Ściskamy Was ciepło, trzymajcie się zdrowo w tę pluchę

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowo! :)